...stało się! Zdradziłam! Zdradziłam blogspota z... youtubem! Sama nie wiem, jak, dlaczego, po co, ale...założyłam konto na YT i nagrywam ;) Tak, nagrywam filmiki, tyle że nie o ciuszkach, bucikach i torebeczkach (chociaż jak wiadomo jestem od tego uzależniona więc i takie filmy się przewijają;) ) tym razem nagrywam głownie o kosmetykach, i chociaż wiedza moja w tym temacie marna, to staram się jak mogę (jakby wiedza moja w temacie modowym była jakaś wielka;D ) Filmików na razie mało, ale z czasem mam nadzieję, że będzie więcej :) Także zapraszam, linka podam poniżej, ale póki co przejrzyjcie co dla Was sfociłam ostatnio ;)
To zacznijmy może od góry, czyli od głowy, czyli od włosów i tego jak staram się o nie dbać, chociaż sianko mam niemiłosierne, przez tą diabelską prostownicę, ale cóż, próbuję to jakoś ujarzmić ;) A produkty które prezentuję niżej starają mi się w tym pomóc:)
1.Elseve- maska, odżywcza, przeciwko łamaniu się włosów
2.Elseve- odżywka przeciwko łamaniu się włosów
3.Kerastase resistance- cement termiczny? (Ciment thermique)
4.CHI- jedwab naturalny
5.Pantene Pro-v- szampon "Repair and care" naprawa i ochrona
6.Pantene Pro-v - odżywka
7.Pantene Pro-v - maska "Repair and care" naprawa i ochrona
8.Gliss Kur- maska totalna naprawa:D
9.Syoss- spray do stylizacji, do ochrony przed gorącą prostownicą HEAT PROTECT
10. Syoss- odżywka Moisture Intensive Care czyli intensywna opieka ;D
11.Syoss- szampon Moisture Intensive Care jak wyżej ;)
SZAMPONY- kiedyś używałam szamponu Elseve i używałam dość długo, bo ponad 3 lata, ale raz dnia jednego mnie coś tknęło i postanowiłam spróbować czegoś innego i padło na Pantene Pro-V. Z żółtego byłam bardzo zadowolona, sprawił że włosy się mniej łamały i nawet szybko rosły (albo się tylko nie łamały końcówki, więc co za tym idzie włos był dłuższy) i były bardzo mięciutkie. I po tym z Pantene jest podobnie, ale to tego włosy się nie rozdwajają, a to już u mnie sukces ;) I byłam ok 3 miesięcy zadowolona, a potem zobaczyłam posta na blogu Daisy z szamponem Syoss i postanowiłam spróbować, tym bardziej że coś wyczytałam, że włosy się do szamponów przyzwyczajają, więc chciałam coś na zmianę. Syoss super rewelką nie jest, ale ładnie pachnie, chociaż po nim włosy nie są takie super miękkie jak po tych dwóch poprzednich.
ODŻYWKI- Z kolekcji żółtej Elseve została mi tylko odżywka i maska (teraz już tylko maska) więc używałam na zmianę z odżywką Pantene Pro-v i Syoss, też żeby nie przyzwyczaić włosów i tak jak szampony Pantene i Elseve, odżywki sprawiały, że włosy były miękkie i delikatne, ale myślę że do zaprzestania rozdwajania i łamliwości włosów przyczynił się również Syoss, i to chyba jest jak na dzień dzisiejszy dla mnie trio idealne :)
MASKI- raz na tydzień stosuję maskę, która ma odżywić włosy i mam nadzieję, że to robi i tu też na zmianę Elseve (kończy mi się już) i Gliss Kur. Jak zastosuję Gliss Kur, to włosy są jeszcze miękciejsze:) ,myślałam, że już bardziej się nie da, a jednak ;) I dodatkiem do tych dwóch jednorazowo zakupiona maska z Pantene, też fajna, ale nie zmiękcza tak jak Gliss Kur.
ODŻYWKI DO PROSTOWANIA- jak już umyję głowę, posiedzę godzinę w turbanie na głowie, zabieram się za stylizację mojej codziennej fryzury, czyli po prostu za suszenie i prostowanie niesfornych kosmyków i zawsze przed suszarką nakładam albo CHI jedwab naturalny do włosów, albo Kerastase termiczny cement? (którego kupiłam w salonie fryzjerskim za 100zł, ale jest tak wydajny, że ponad 1,5 roku już go mam, a pani mówiła, że spokojnie starczy na rok:) ) , te dwa mam wrażenie, że również się przyczyniły do poprawy kondycji moich włosów, bo odkąd ich używam, to na prawdę nie mogę aż tak bardzo narzekać, bez nich była tragedia, a teraz jest lepiej :)
SPRAY DO PROSTOWANIA- i na koniec tego wszystkiego, tuż przed prostowaniem, spryskam włosy Syossem, który ma chronić włosy przed temperaturą, nawet do 200 stopni! Ale jak jest, to nie wiem, bo jak zauważyłyście używam dużo produktów, więc pewnie to wszystko razem jakoś fajnie działa na moje kłaczki ;)
I dalej idąc z tą myślą "od góry" po włosach mamy nasze przepiękne twarzyczki :) A ja by się jeszcze bardziej podobać mojemu chłopakowi i Wam kochane używam masy potrzebnych produktów ;)
1.Maska.Cholera wie co to było ;D Już zużyta ;D Coś z St. Ives, chyba do suchej skóry, nawilżająca, bo takie zazwyczaj kupuję :)
2.Garnier- maska "Thermo effekt" z cynkiem, do zapchanych porów, do skóry mieszanej i tłustej
3.Perfecta- maska głęboko nawilżająca z sokiem aloesowym i kwiatem pomarańczy co cery odwodnionej i ZMĘCZONEJ, czyli takiej jak moja ;)
4.Nivea- mleczko do demakijażu
5.Nivea- tonik do twarzy
6.Nivea- chusteczki do demakijażu
7.Garnier- żel do mycia buzi, przeciwko wypryskom
8.Granier- 3 w 1, peeling, maska, żel do buzi
MASKI- używam raz na tydzień (jak nie zapomnę),zaraz po peelingu, zazwyczaj jakieś nawilżające, nawadniające i chyba działają, bo nawet mój G. mi mówi, że wyglądam na wypoczętą po ich zastosowaniu ;)
DEMAKIJAŻ- przeważnie wieczorem wchodzę pod prysznic i myję całą twarz żelem do buzi, raz w tygodniu używam peelingu (chyba, że tak jak w przypadku z maskami zapomnę) i zaraz po tym na to daję maseczkę, coby nie nawilżać starego naskórka, tylko ten nowy :) Baaardzo rzadko zmywam makijaż za pomocą mleczka do demakijażu i chusteczek do demakijażu (chyba, że wracam z pracy koło 2 w nocy, wtedy dopadam waciki, chusteczki i spadam spać) I chyba taka rutyna mi służy, bo nie mogę narzekać na jakieś wypryski.
TONIK- używam codziennie,ale za bardzo nie wiem czy mi coś daje, jak nie miałam też żyłam i było ok ;)
Góra skończona, no to skupmy się na tym czego mamy najwięcej czyli na...skórze ciała :) I tu się dopiero zaczyna...produktów multum, ale kto tego wszystkiego używa ? Zazwyczaj zapominam o balsamowaniu ciała zimą, latem pokazuję się poł naga, więc balsamuję co się da ;)
1.Nivea- samoopalacz
2.Dove- samoopalacz
3.Perfecta Extra Slim- balsam na celulit (bleee;/)
4.Eveline Cosmetics- serum ujędrniająco-modelujące do biustu "Slim extreme 3D"
5.Eveline Cosmetics- termoaktywne serum wyszczuplające antycellulit "Slim extreme 3D"
6.Ghost- pachnący balsam do ciała
7.Garnier- balsam do ciała ujędrniające "Body tonic"
8.Garnier- balsam do ciała do skóry suchej "Body repair"
9. Rexona- antyperspirant
10. Rexona- dezodorant z talkiem
11.Scholl- krem do stóp, przeciw poceniu się stóp
12.Garnier- krem do bardzo suchych i zniszczonych rąk
13.Nivea- krem do buzi "Natural Beauty"
14.Palmolive Naturals- mleczko pod prysznic
15.Dove- mleczko pod prysznic
SAMOOPALACZE- jak zapewne widzicie dawno nie używałam, bo jestem blada jak ściana, ale jak używała, to pamiętam, że z tego z Dove byłam bardziej zadowolona, lepiej się rozprowadzał i był bardzo leciutki, Nivea coś mi niepodpasował.
SERA- Perfecte kupiłam sama, Eveline dostałam od babci (babciu, czy Ty chcesz mi coś powiedzieć ? ;D ) ale czy to są jakieś super produkty to ja wam nie powiem, bo Eveline, to jeszcze nówki sztuki, parę razy używane, Perfecta już wykończona, a celulit jak był, tak jest ;)
PACHNĄCY BALSAM- bardzo rzadko go używam, czasem po kąpieli jak kładę się do łóżka, żeby ładnie pachnieć, ale nawilżyć to on nie nawilża, a pachnieć pachnie ;)
BALSAMY- oba jak widać z Garniera, bardzo lubię tą firmę i o żółtym mogę powiedzieć tylko tyle, że ujędrnił moją koleżankę podobno bardzo fajnie, czy na mnie działa? Jak stosowałam regularnie to coś tam działało, ale teraz ciągle zapominam. Czerwony natomiast to był strzał w 10, bardzo fajnie nawilża moje suche nogi, z czystym sercem mogę polecić, już po pierwszym użyciu skóra jest bardzo delikatna i nawilżona.
ANTYPERSPIRANTY I DEZODORANTY- hm... miałam kiedyś fioletowy z Rexony w kremie i był o niebo lepszy od tego, ten na szczęście mi się skończył, teraz mam jakiegoś z Nivea i też rewelacji nie ma, na szczęście jest zima i się za bardzo nie pocę, na lato zdecydowanie wracam do fioletowego w kremie. A dezodorant szczypie niemiłosiernie i używam go tylko czasem w pracy, jak wiem, że będzie dużo biegania i przyda się dodatkowa ochrona, a jak nie muszę, to trzymam się od niego z daleka.
KREM DO STÓP- bez rewelacji ten krem, w ogóle mi nie nawilżył stóp, nic nie zmiękczył, ale to pewnie dlatego, że to dla sportowców przeciwko poceniu się stóp, a ja głupia nie przeczytałam, tylko od razu pakowałam do koszyka, teraz mam inny, ale też nic specjalnego.
KREM DO RĄK- bardzo lubię ten krem, świetnie pachnie, nawilża, zmiękcza, regeneruje suchą skórę
KREM DO TWARZY- kupiłam go bo podobno miałam zaprzestać używania podkładu po tym kremie, ale podkładu jak używałam, tak używam, ma tylko fajne drobinki po których skóra się ładnie błyszczy
MLECZKA POD PRYSZNIC- ich główne zadanie to mycie, to więc myją. Poza tym ładnie pachną, a po Dove czuje się taką aksamitną powłoczkę na skórze i wydaje się ona(skóra) bardzo miękka.
A tego zdjęcia zapomniałam dać sis do ponumerowania, więc będziecie się musiały domyślać co jest co :)
Zaczynajmy więc z kolorówką ;)
Błyszczyk Lobello
Błyszczyk Dior
Pomadka Rimmel
Podkład Dream Satin Liquid Maybelline
Cienie Dior
Pudry Loreal Perfect match oraz Chanel
Korektor- Rimmel
Tusze- Dior Show i Rimmel
Kredka- Loreal
POMADKI I BŁYSZCZYKI- Lobello pięknie się błyszczy, ma naturalny kolor i nie wysusza ust, wad nie posiada żadnych, ale jakąś rewelacją też nie jest na co dzień do naturalnego makijażu w sam raz. Dior ma śliczny kolor, błyszczy się delikatnie i też nie wysusza ust, bardzo go lubię i często używam ;) Rimmel niestety oprócz pięknego koloru nie ma żadnych zalet, wysusza usta i uwydatnia spierzchnięcie ust :(
PODKŁAD- długo używałam tego podkładu i byłam zadowolona, świetnie się rozprowadzał, miał piękny kolor, ale po kilku h zaczynała mi się błyszczeć broda, więc musiałam przypudrować nosek ;)
CIENIE- to moje ulubione cienie, bardzo często je stosuję, jestem z nich zadowolona ponieważ są mocno napigmentowane, długo się trzymają na powiekach, nawet bez bazy i w ogóle się nie osypują
PUDRY- Z Loreala jestem bardzo zadowolona, matowi ładnie buzię, jest lekki, długo się trzyma i kolor idealny dla mnie (w pierwszym opakowaniu mój idealny kolor, w drugim ton ciemniejszy kupiony przez pomyłkę :( ) Chanel stosuję tylko na wielkie wyjścia, kolorek ma bardzo ładny, jest również lekki, matowi, a dodatkowo ma piękne opakowanie i ogrooomne lusterko :)
KOREKTOR- szczerze powiedziawszy to jakieś małe niedoskonałości zakryje, ale na moje mega wory pod oczami nie dawał rady, więc wymieniłam go na Maybelline
TUSZE- Dior Show to mój ulubiony tusz razem z Loreal Volume Million Lashes, mają piękny mocno czarny kolor, nie kruszą się, szczoteczki są świetne(Dior ma szczoteczkę tradycyjną, Loreal plastikowo-gumową) i czegóż można chcieć więcej ? Różowy to jakaś porażka, w ogóle nie widać, że mam pomalowane rzęsy.
KREDKA- dostałam ją w prezencie u fryzjera, używam jej tylko na linię wodną, ponieważ mam opadającą powiekę w jednym oku i jak pomaluję tuż przy lini górnych rzęs, to odbija mi się na powiece.