Cześć dziewczyny!
Dawno nie było posta o tematyce kosmetycznej, dlatego dziś zapraszam Was na przejrzenie nowej zawartości mojego kuferka ;)
Na pierwszy ogień, pielęgnacja twarzy.
Krem Avene "Fluide matifiant" - Mattifying fluid używam już od około dwóch miesięcy i szczerze powiedziawszy jestem zachwycona tym produktem. Ma on za zadanie nawilżyć naszą skórę oraz lekko ją zmatowić, także idealnie nadaje się pod makijaż, twarz jest dobrze nawilżona i nie świeci się! Konsystencja produktu jest bardzo lekka, trzeba jednak odczekać chwilkę aż krem się wchłonie i dopiero nakładać podkład (ja zawsze po prysznicu kremuję buzię, a w czasie gdy krem się wchłania nakładam balsam na ciało ;) ) w przeciwnym razie krem potrafi się zrolować :( Jestem mu jednak w stanie to wybaczyć, ponieważ po dwóch miesiącach stosowania moja buzia jest dobrze nawilżona, miękka i gładka, jak pupcia niemowlaka :P
Wcześniej miałam problem z "szorstką" twarzą, teraz zupełnie zapomniałam o tym problemie!
Pojemność to 50 ml, kosztował ok 30 franków. Także cena według mnie jest w porządku. Na całą twarz zużywam dwie pompki produktu, więc muszę również dodać plusa za wydajność :)
Krem Avene "Hydrance optimale" Rich.- Rich hydrating cream oraz Avene "Soin apaisant contour des yeux" Soothing eye contour cream to dwie nowości których niestety nie miałam jeszcze okazji przetestować, ale które mam nadzieję sprawdzą się jak ich brat o którym pisałam wyżej:)
Pierwszy to krem który kupiłam do stosowania na noc, drugi maluszek to krem pod oczy. Oba jak zapewniała pani w aptece powinny dobrze nawilżyć moją cerę oraz skórę pod oczami.
Krem na noc (ten większy;) ) ma pojemność 40 ml i kosztował 30 franków i jest przeznaczony do skóry suchej i bardzo suchej.
Krem pod oczy (maluszek :) ) ma pojemność 10 ml (co akurat bardzo mi się podoba, ponieważ jeszcze nigdy nie udało mi się zużyć kremu pod oczy do końca, przed upływem daty ważności;/ ) i kosztował 22 franki.
Kolejnym produktem do twarzy który kupiłam, ale który nie do końca jest dla mnie nowością jest produkt marki Caudelie " Eau de beaute - Beauty elixir" czyli woda rozświetlająca. Przy pierwszym zakupie, kilka miesięcy temu nie byłam do niego przekonana w 100% (ot zwykła mgiełka do twarzy:P ) przekonały mnie natomiast liczne, pozytywne recenzje oraz "chęć wypróbowania czegoś nowego". Po pierwszym użyciu byłam załamana, zapach oraz uczucie "pieczenia" na twarzy całkowicie do mnie nie przemówiły, zastanawiałam się jak dziewczyny mogą być oczarowane tym produktem, jego fenomen zrozumiałam dopiero po którymś z kolei użyciu! Eliksir świetnie odświeża naszą twarz, ale według mnie jego największym plusem jest to, że pięknie stapia makijaż! Nawet gdy przesadzimy z ilością pudru, po użyciu tego cudeńka makijaż wygląda naturalnie.
To już moja druga buteleczka, ale coś czuję że nie ostatnia :)
Pojemność to 100 ml, cena niestety dość wysoka ok 45 franków. Jest to natomiast bardzo wydajny produkt, ponieważ wystarczy psiknąć dwa, trzy razy na twarz i dekolt i to w zupełności wystarczy! Dodatkowymi plusami tego produktu jest to, że lekko nawilża naszą cerę, zmniejsza pory, ujędrnia cerę, relaksuje i rozświetla.
Ostatnie dwa produkty które chciałabym Wam dziś pokazać, to kremy do rąk. Zacznijmy od tego z którego jestem mniej zadowolona :P Czyli Burt's bees "Hand cream" 100% naturalny krem do rąk który w swoim składzie na pierwszym miejscu ma olej migdałowy! Hm...zapowiada się ciekawie ? Niestety nie! Według mnie zapach jest nie do zniesienia :( Dlaczego nie zastanowiłam się nad tym przy zakupie ? Przecież ja nie znoszę marcepanu, a tak niestety pachnie ten krem :( Konsystencja tłusta, słabo się wchłaniająca, krem pozostawia na dłoniach tłusty "film". Pojemność 57 gr cena ok 20 franków. Według mnie pieniądze wyrzucone w błoto, no cóż, może mamie się spodoba, a jak nie to już sama nie wiem co z nim zrobić :P
Drugi kremik L'Occitane "Dry skin hand cream" to przeciwieństwo "pszczółek". Kremik pachnie przepięknie, co jest oczywiście zasługą 20% shea butter, choć w jego składzie nie zabrakło również miodu, ekstraktów z migdałów i olejku kokosowego. Konsystencja kremu jest bardzo bogata, przez co krem nie do końca szybko się wchłania, ale i tak jestem mu to w stanie wybaczyć ;)
Pojemność to 150 ml, cena ok 30 franków, nie mało, ale krem jest bardzo, bardzo wydajny, wystarczy naprawdę ociupinka by dobrze nawilżyć nasze dłonie.
To by było wszystko na dziś! Mam nadzieję, że tego typu wpisy się Wam spodobają, ponieważ pojawi się ich na blogu zdecydowanie więcej! :) Napiszcie mi co myślicie ? Następnym razem zaprezentuję Wam nowe lakiery do paznokci!
Całuję Sara
Świetnie, że poleciłaś część produktów, bo wyglądają naprawdę ciekawie. Już nie mogę doczekać się posta dot. lakierów! ;)
OdpowiedzUsuńAvene, szczególnie ten nawilzajacy i pod oczy- najlepsze kremy jakie używalam. Wracam do nich za każdym razem :))
OdpowiedzUsuńDobrze to słyszeć! Mam nadzieję, że i ja będę zadowolona :))
Usuńczaje sie od dawna na ten matujący Avene... chyba mnie namówiłaś :)))
OdpowiedzUsuńZ Avene bardzo lubię wodę termalną:)
OdpowiedzUsuńSuper! i czekam na więcej... :)
OdpowiedzUsuńNie nagrywasz już filmików?
OdpowiedzUsuńavene NIENAWIDZĘ!!! leczyłam się po produktach tej firmy u dermatologa przez ponad pół roku:(
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki z Avene:)
OdpowiedzUsuńKrem Avene nawilżający jest bardzo dobry będziesz zadowolona :)
OdpowiedzUsuńYT bez Ciebie to nie jest już ten sam YT co kiedyś:)
OdpowiedzUsuń